Prześladowania w starożytności

Prześladowania w starożytności

“Prześladowania w starożytności” są doskonałą bazą dla rozwinięcia namysłu nad prawidłami wielkich organizmów społecznych, politycznych czy ideowych.

W typowym kursie historii przeskakuje się od jednej wielkiej cywilizacji do drugiej, aby ukazać postęp i rosnącą potęgę rodzaju ludzkiego. Tutaj opowieść zaczyna się od pierwotnych struktur społecznych starożytnej Grecji - początków naszej europejskiej cywilizacji - i już na ich temat ma coś ważnego do powiedzenia. Paradoksalnie początkowe braki cywilizacyjne i borykanie się ze skutkami tych braków przybliżają ówczesne państwa i społeczeństwa do współczesnych, również nie wolnych od istotnych strukturalnych bądź cywilizacyjnych braków.

Fascynującym jest, że wynalazek społecznych stowarzyszeń jest odpowiedzią na wiele konkretnych, rozspójniających zbiorowość zjawisk: wielonarodowość, wielokulturowość, emigrację, konserwatyzm obcych, nowości kulturowe, eklektyzm, różnicowanie się ról społecznych i pogłębianie złożoności. Wynalazek stowarzyszenia, wpierw będącego kultem uprawianym przez imigrantów, potem będącym po prostu jawną osobą prawną, która w pewnych aspektach podlega takiemu samemu prawu, co obywatel - prowadzi nas przez wieki rozwoju ku uniwersytetom i dalej ku ponadnarodowym kapitalistycznym monopolom i korporacjom.

Dużo późniejsze próby uniwersalizacji prawa we wszystkich częściach Rzymu, poprzez zrazu niezgrabne, ale przecież z dobrej chęci zrodzone starania: stopniowego przejmowania zysków i kontroli nad kultami; potem pomysły uhierarchizowania wielu panteonów pod przywództwem jednego boga-ojca; chęć uspójnienia społeczeństwa pod przysięgą lojalności względem boskiego cesarza; aż do wymyślonej, nowej, abstrakcyjnej religii sławiącej to, co wspólne każdemu. Skończywszy sięgnięciem po katolickie chrześcijaństwo - religii, która ma pod spodem te same założenia, co każde dojrzałe imperium: jedność, zgoda i uniwersalizm.

I jest coś etycznie satysfakcjonującego, gdy widać, że tego rodzaju przesłanie wsparte na dwu nogach - strukturach państwowych i duchowych - okazuje się wynalazkiem stabilizującym wielki organizm społeczny.

Równie satysfakcjonujące jest świadectwo wynalazku teologii, gdy Konstantyn zwołuje sobór katolików w Nicei, którego produktem są powszechne wyznanie wiary oraz sposób rozsądzania sporów ideowych. Oraz towarzyszące temu ucywilizowanie sporów, a droga do przebycia była długa: od egzekucji i banicji, przez “godne” samobójstwa, dekadencką i barbarzyńską rozrywkę narodów, co przez pokolenia pomnażały swoje bogactwa i podboje, aż do nadużyć czasów niepewności, upowszechnienia niewolnictwa, nietolerancji, publicznych tortur; wreszcie roboty przymusowe i przesiedlenia, aż do najmniej brutalnych wywłaszczeń, degradacji, i wreszcie do znanego nam dziś jako spuścizna Rzymu ujednoliconego sądownictwa z prawem odwoławczym do drugiej instancji i rozwiązań polubownych.

W ogóle sam pomysł na prawo i biurokrację wpisuje się w opowieść o chrześcijaństwie. Jak i zdziwienie, jakim dla władz imperium jest fakt bazowania religii na księdze i że w związku z tym nie wystarczy prośbą i groźbą pozbyć się przywódców, aby zdusić religię.

Paralele między światem greckim po podbojach Aleksandra oraz rzymskim do świata dzisiejszego są różnorakie. Weźmy kwestię imigrantów zarobkowych i napięć. Z jednej strony obawy przed obcymi oraz prawdziwy problem, jakim jest zarządzanie wielokulturowym społeczeństwem oraz utrzymanie porządku i głębokich więzów społecznych potrzebnych do odparcia wrogów militarnych i gospodarczych. Z drugiej strony obawa o bycie kimś poślednim, kto nie tylko nie ma praw obywatelskich, ale nawet swobody spotkań, stowarzyszeń, wierzeń, świętowania, a nawet gdy już uda się część z tych praw uzyskać, to co i rusz pojawiają się nowe podatki, mniej lub bardziej stanowcze próby akulturacji, no i nieuniknione konflikty interesów, nasilające się podczas kryzysów gospodarczych i wojen. W Grecji i Imperium Rzymskim próba zbudowania jednolitego społeczeństwa na trójdzielnej hierarchii: Grecy i Rzymianie - lokalni notable - poddani nie powiodła się. Po wielokroć ponawiane próby centralizacji władzy, prawa i idei też nie przyniosły spodziewanych skutków. Dla nas dziś, w Unii Europejskiej, może to oznaczać, że same traktaty i brukselskie prawo nie wystarczą. Liberalizm obyczajowy i liberalizm gospodarczy również nie zapewnią nam siły ogólnospołecznej zgody, ani ducha konstruktywności. Na porażkę skazane są próby klasy włodarzy, aby wymóc na narodach Unii Europejskiej hierarchię wartości, czy posłuch.

Inną ciekawą paralelą jest ewolucja obyczajów. We wczesnej starożytności, tak jak w nieskażonych globalizacją państwach narodowych, przeważa przywiązanie do tradycji, konserwatyzm jako sprawdzony stabilizator życia społecznego, małoskalowa demokracja. Wraz z globalizacją, rozwojem kontaktów ze światem, migracjami, bogaceniem się i postępującym rozwarstwieniem społecznym pojawiają się rozmaite napięcia. W wyniku powstaje dożo bardziej tolerancyjna i złożona, ale jednak w pewnym sensie brzydsza kultura. Brzydsza być może stąd, że będąca federacją różnych hierarchii wartości, dopuszczająca wysoką stratyfikację, do tego niepozbawiona równie mocnych tarć, co kultura tradycyjna. Ten amalgamat prowadzi do lekceważenia słabszych czy budowania nienormalnych z dzisiejszego punktu widzenia instytucji kultury, czego niejedynym, ale najjaskrawszym przykładem są sprzyjające zmysłowemu przeżywaniu widowiska amfiteatralne, wpierw z dzikimi zwierzętami, ale czemu by nie z jeńcami wojennymi, całymi klasami społecznymi czy z bardziej lub mniej swobodnie rozumianymi wichrzycielami i wrogami ludu. I życie w zgodzie z taką kulturą nie jest jedynie domeną złych i zepsutych obywatelu Rzymu, dotyczy w równym stopniu biednych i bogatych z każdej prowincji, jak również samych - pojawiających się właśnie na kartach historii - chrześcijan, którzy w realizacji takiej kultury skłonni są do prowokacji sądowych, rytualnych aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa i w efekcie do w pełni przeżywanego męczeństwa. Z pewnych, niewyjaśnionych w książce względów, kultura przeżywania ustępuje kulturze ascezy. Szukając paralel być może my dziś jesteśmy u schyłku kultury przeżywania (zabawy konsumpcją, przygodnego seksu, masowej turystyki), a u progu kultury ascezy, co może się dziać z powodów gospodarczych, biednienia, katastrofy demograficznej, groźnych napięć między narodami i wojen, niepokojów klimatycznych, toteż ogólnej atmosfery zwarcia szyków i przegrupowania. Dwa tysiące lat temu zmiana ku ascezie skutkowała zmniejszeniem znaczenia państwowej rozrywki, zracjonalizowaniem brutalności, która odtąd już nie była uprawiana dla przeżyć widzów, a dla przestrogi i odstraszenia. A ze strony chrześcijan - odejściem od chętnego męczeństwa, a przybliżeniem wtopienia się w istniejące prawo, a nawet ku większym lub mniejszym kompromisom, z instytucją publicznej spowiedzi i pokuty na czele.

Wreszcie walki stronnictw kulturalno-społecznych w roli zauszników władców w okresach chaosu, znane z tak wielu źródeł, w tak wielu czasach i miejscach, skutkujące sojuszem tronu z najpotężniejszym i też najsprawniejszym organizacyjnie ołtarzem.

Inne paralele? Ogół ludzi, którzy chcą po prostu żyć spokojnym codziennym życiem, którzy chcą, aby miasto miało gęstą sieć zależności, a władza niech ma swoje podatki i swoje ofiary, póki żyje się dobrze i jest miejsce na rozwój - jest OK. W gorszych czasach, gdy wojny, demografia i natura utrudniają życie, ale też w czasach dużych zmian niepokój i walka o zasoby mogą prowadzić w złe miejsca i wyzwalać złe mechanizmy. W takich okolicznościach, z odrobiną szczęścia powstaje taki wynalazek, jak chrześcijaństwo, który w małej skali daje nadzieję i polepsza jakość życia, przez wytłumaczenie świata, polepszenie stosunków międzyludzkich, a w dużej skali buduje żywą, funkcjonalną alternatywę dla nieadekwatnej już organizacji życia. Na dziś nie widzę takiego rodzaju ożywczego ruchu społecznego, potrzebujemy jeszcze z dwieście lat, aby dojść do tego momentu. Póki co możemy inwestować nasze wysiłki we wszystko to, co niesie nadzieję, jest uniwersalne, dba o słabszych i przerzuca mosty w naszym podzielonym mediami społecznościowymi, wojnami, migracjami, polityką itd. społeczeństwie.

Notatki:

  • Sokrates i Arystoteles byli prześladowani (skazany na śmierć, bo sam się prosił; oraz zbieg), bo chcieli móc “powiedzieć wszystko”, łamać tabu i nie być scancelowanym. A ci, co ich oskarżali, tak naprawdę walczyli z kultem władcy.
  • Społeczeństwo Aten i Rzymu lubiło stowarzyszenia obywatelskie - ale raczej takie, które wspierają i ubogacają je, a nie takie, które ciągną odśrodkowo i podważają reguły.
  • Istniały śledztwa zbiorowe już w V wieku p. n. e. sprokurowane przez zasady demokracji i szukania haka na politycznych przeciwników.
  • Ale również chodziło o zachowanie spójności kulturowej, konserwatyzm, nieufność do ludożerstwa, składania ofiar z dzieci, orgii, gwałtów, zabójstw, czarów, budowania alternatywnych struktur społecznych i wzorców.
  • Księgi Machabejskie (część katolickiej Biblii, ale nie prawosławnej czy protestanckiej) mówią m. in. o kimś, kto “złożył w ofierze” człowieka, który chciał ugiąć się przed okupantem i skalać świątynię wieprzowiną dla Jowisza czy Apolla - świętą dla Rzymian, a świętokradczą dla Żydów. Poderżnął mu gardło. Jest tu wątek kolaboracji, akulturacji, oporu, zachowania godności, podatków.
  • Księgi Machabejskie - historia matki i siedmiu synów, którzy prowokują władcę i nie uginają się. Insurekcja i odmowa walki w szabas, potem wycofana. Samobójstwa całych rodzin.
  • Zmiana kultury Rzymu z przeżywania ku czystości i panowania nad sobą.
  • Historia Antiochii jest smutna. Trzecie największe miasto starożytnego Rzymu przeżyło wielkie trzęsienie ziemi i odbudowę, ale potem kolejne wojny i najazdy perskie, arabskie, mongolskie starły to miasto niemal z powierzchni ziemi, aż została mała wioska.
  • “Męczeństwo” znaczy “świadectwo” (zobacz: Mad Max. Na drodze gniewu).
  • W Grecji nie było możliwości posiadania nieruchomości przez osobowość prawną poza świątyniami. Stąd stowarzyszenia imigranckie, aby mieć domy spotkań, zakładały kulty.
  • Prawo rzymskie jako wynalazek.
  • Prześladowania chrześcijan były na tyle srogie, że trzeba było opuścić miasta i zdać się na niełaskę ubóstwa, głodu, nomadów.
  • Walka ze zbyt ochoczym męczeństwem: męczennik ponosi winę za swoją śmierć, jeśli prowokuje, dobrowolnie stawia się w sądzie, a nawet ponosi winę za grzech zabójstwa sądowego za swojego sędziego i kata.
  • Męczeństwo jako oczyszczenie i ofiara za przymuszonych apostatów.
  • Chrześcijaństwo jako religia bez świątyń i kaplic, rozpowszechnia się wśród przyjaciół, gospodarstwa domowego (które liczyło do 50 osób), korporacji zawodowych.
  • Rzeźnie istniały tylko przy świątyniach, ale mięso dało się kupić na targu, acz było też podawane przy świątyni jako strawa i na bankietach korporacyjnych i stypach.
  • Postawa “skoro Jowisz nie istnieje, to składanie mu ofiary nic nie znaczy”.
  • Coś jak emancypacja: arystokratki zostawiają mężów i synów, a zabierają córki i odchodzą.
  • Niewolnicy nie mają osobowości prawnej, ich zeznania są ważne jedynie podczas tortur, nie mogą zeznawać przeciw panu pod karą śmierci (ale i tak próbuje się takie zeznania zdobyć), św. Paweł zakazuje wykupu przez kościół niewolników i tworzenia azylu dla nich (patrz list do Filemona).
  • Próba budowania porozumienia: złóż ofiarę Eterowi, on jest prawie jak Bóg Ojciec.
  • Autorytet biskupa - osiadłego notabla - rośnie, gdy autorytet wędrownych proroków maleje.
  • Rozmaity stosunek biskupów do prześladujących władz (patrz: działania papieża Franciszka odnośnie kościoła w Chinach).
  • Konflikt między współpracującymi z władzami podczas prześladowań, a nieprzejednanymi, przy czym szczególne wątpliwości wobec biskupów; źródło poważnego kryzysu.
  • Słowo “katolicki” pojawia się w III wieku, gubernator rzymski je rozumie jako “generalny kierownik skarbu”. Katolicki, bo dotyczący Lyonu, Aleksandrii, Numidii, Libii.
  • Niewolnictwo przez Chrystusem było rzadkie, rozpowszechniło się później.
  • Połączenie cmentarzy (szczególnie grobów męczenników) z miejscem kultu to nowość, bo nie sposób było zarzynać zwierzęta przy martwych ciałach.
  • Religia bez świątyń i obrazów ukazywała obcym swoją siłę poprzez widowiska z męczennikami.
  • Schemat w Dziejach Apostolskich: przybywa apostoł, ma umiarkowany sukces, jest konflikt z Żydami i przedsiębiorcami okołoświątynnymi, pojawiają się oczerniające kampanie, lincz bądź oficjalne prześladowania (ale też gdzieś pod spodem walka stronnictw wewnątrz chrześcijaństwa - zelos, eris, stasis, lapsi).
  • Jest mowa o bracie Jezusa skazanym na śmieć oraz “podejrzenia ciążące na rodzinie Jezusa utrzymywały się aż do II wieku, gdyż mogła aspirować do władzy królewskiej […] ostatni Szymon jest skazany w rewolcie Bar Kochby”.
  • Zmuszanie biskupów, głów rodu, wreszcie wszystkich ludzi do składania ofiar bogom, cesarzowi.
  • Powszechne publiczne tortury, zastępują amfiteatr. Ściganie nawet na pustyni.
  • Zmiana z łączenia kultów ku ujednoliceniu wiary.
  • Wielkie prześladowania 303 roku, kryzys autorytetu, bo biskupi oddali święte księgi.
  • 311 rok - legalizacja chrześcijaństwa.
  • Oddanie odpowiedzialności za porządek i zgodę w ramach religii biskupom, walki stronnictw nie bez śmiertelnych ofiar np. przy wywłaszczeniach.
  • 325 sobór w Nicei, zwarcie szyków ale też kilka banicji. Wynalazek teologii.
  • Cesarz Rzymu prosi króla Persji o opiekę nad chrześcijanami, co skutkuje 16 000 ofiar represji.
  • “Jedność, zgoda, uniwersalizm” - podstawą sojuszu ołtarza z tronem.